[438] Wojna makowa

[438] Wojna makowa

2 października 2021 0 przez Aleksandra

Rin jest sierotą, którą z konieczności adoptowała rodzina handlarzy opium. Kiedy dziewczyna dorosła, postanowiono ją wydać za mąż tak, aby przybranym rodzicom przyniosła możliwie wiele korzyści. Jej samej ten pomysł się nie spodobał i swoją szansę dostrzegła w keju – egzaminie, którego zdanie pozwalało rozpocząć studia. Szanse na to były niewielkie, ale uporem i ciężką pracą dziewczynie udało się dostać do akademii w Sinnegardzie. To jednak okazało się tylko początkiem trudności…


Trochę się obawiałam, że to kolejna typowa młodzieżówka, w której przedstawiono motyw od zera do bohatera, najlepiej z licznymi wątkami miłosnymi, ale nic z tych rzeczy. Rin naprawdę startuje od zera, ale do bohaterstwa jej daleko. Przez cały czas mierzy się z kolejnymi problemami, trudności stwarza jej nauka, ludzie dookoła, własne pochodzenie i charakter… Ani przez chwilę nie jest łatwo, Rin nie może przestać pracować i starać się, a gdy osiąga jeden cel, to okazuje się, że musi zacząć starać się o coś innego i pojawiają się nowe problemy. Nie ma tutaj też wątków miłosnych, główna bohaterka jest skupiona na zupełnie innych celach i dąży do ich osiągnięcia, a jeśli pojawiają się jakieś uczucia, to na marginesie, będące jednym z elementów dorastania i życia, ale nie ich kwintesencją. Bardzo mi się podoba takie poprowadzenie fabuły, ponieważ jest bardzo realistyczne i interesujące, tym bardziej, że trudno tu o jasno sprecyzowane postrzeganie świata, wydarzeń czy bohaterów – poznajemy je z różnych perspektyw, widząc jakie kolejne doświadczenia mają bohaterowie, jak różni się ich życie, a zatem i dążenia.


Fabuła Wojny makowej to jednak nie tylko dążenia Rin do dostania się do szkoły i jej ukończenia, ale także wojna, która wybucha pod koniec edukacji bohaterki i walka w niej. Działania wojenne ukazano z pełną brutalnością i realizmem. Wyraźnie widać wiedzę wojskową Kuang, jej pojęcie o strategii, które jest tu wykorzystywane. To nie są tylko suche opisy walk i ich efekty, tutaj widzimy przebieg wszystkiego – od planu, przez realizację działań, po lęki i problemy po zakończeniu walk, widać też koszmarny los ludności cywilnej – ich strach, pogłębiającą się biedę, konieczność ucieczki. Kuang nie oszczędzała swoich bohaterów, więc i oni cierpieli, obserwowali zbrodnie wojenne i stawali się ich ofiarami. Może nie brzmieć to dobrze, ale bardzo podoba mi się takie przedstawienie walk – Kuang pokazuje, że wojna to nic dobrego, a udział w niej nie nobilituje, nie jest bohaterstwem a strasznym i traumatyzującym doświadczeniem.


Wojna makowa ma też inną mocną stronę i są nią postaci. Na pierwszy plan wybija się oczywiście główna bohaterka, Rin. Jest świetnie wykreowana ze swoim uporem i chęcią walki o lepszy los, czasami posuniętymi do granic przesady i bardziej szkodzącymi niż pomagającymi. Interesująco jednak wypadają także inne postaci – Nezha, który od początku budził negatywne uczucia w Rin, jako wywyższający się arystokrata; Kitaj, który tak naprawdę zamiast robić karierę w wojsku wolałby zostać uczonym i ma ku temu świetne predyspozycje, ale też jest jedynym synem, więc nie bardzo ma wybór.


Wojna makowa zaskoczyła mnie swoim poziomem – dużo wyższym niż się spodziewałam na początku. To kawałek naprawdę dobrej fantastyki, który myślę, że zachwyci każdego fana gatunku. Już się cieszę na kolejne dwa tomy, które przede mną.

R.F. Kuang, Wojna makowa, przekł. G. Komerski , Lublin 2018.

Wojna makowa
~ Wojna makowa ~ Republika Smoka ~ Płonący bóg ~