[401] Siewca wiatru
5 marca 2021Pan porzucił swoje anioły dawno temu, pozostawiając im ważne zadania. Dziś jednak, kiedy Antykreator planuje najazd na Królestwo, a w Niebie dochodzi do puczu jego pomoc jest bardzo potrzebna. Czy bez niego aniołom uda się ocalić świat? A może będą musiały sprzymierzyć się z Głębią?
Nie jestem pewna, po raz który czytam Siewcę wiatru – trzeci lub czwarty. Myślę też, że nie jest to ostatni raz i za kilka lat pewnie znów wrócę do świata Kossakowskiej i jestem bardzo ciekawa jak go wówczas odbiorę, ale na razie po raz kolejny zachwycam się stworzoną historią i światem. Teraz, po przeczytaniu Bram Światłości, chyba nawet bardziej niż wcześniej.
Kossakowska stworzyła dość skomplikowaną fabułę, w której każdy wątek ma znaczenie, wszystkie splatają się ze sobą pozwalając poznać kolejne wydarzenia i rozwiązania tajemnicy dotyczącej tego, co kto knuje. Po kilku latach od ostatniego czytania, kiedy szczegóły zatarły się w pamięci, ta powieść nadal budzi ciekawość na poziomie fabularnym i potrafi zaskoczyć. Jakże inaczej od Bram, gdzie była masa wątków niepotrzebnych, nic nie wnoszących i na dodatek narracja tak paskudna, że książka stawała się przewidywalna nawet przy pierwszym czytaniu. Tu zresztą sam styl narracji jest inny – opisy są poetyckie, szczegółowe, ale raz, że nie są w nadmiarze, dwa nie spoilerują bez przerwy ciągu dalszego.
Świat też jest zbudowany z rozmachem. Szczegółowo poznajemy Królestwo, dość dobrze, choć trochę słabiej Głębię, zapoznajemy się też trochę z Limbo i Ziemią z perspektywy aniołów. Całkiem nieźle poznajemy zachodzące relacje, historie postaci, masę zasad wiążących poszczególne kasty, powiązania i konflikty polityczne. Chyba dopiero teraz widzę, jak dobrym studium władzy chwilami staje się Siewca wiatru. Bardzo dobrze też widać, że anioły Kossakowskiej tak naprawdę nie różnią się jakoś specjalnie od ludzi, a nierówności społeczne w Głębi czy Królestwie bardzo dobrze widzimy w rzeczywistości.
W Siewcy wiatru doskonale widzimy, że bohaterowie to anioły i demony, które żyją od początków świata. Są inteligentne, doświadczone, sprytne i choć czasem się kłócą po szczeniacku, to nie można mieć wątpliwości, że to mężczyźni, którzy wiele przeszli i z wieloma sprawami sobie radzili. Nawet jeśli nie budzą sympatii, to jednak jakiś rodzaj szacunku. To się trochę zaczęło psuć w Zbieraczu Burz, ale w Bramach czytanie o poczynaniach na przykład Asmodeusza budziło już zażenowanie. Właściwie mam wrażenie, że postaci w Zastępach Anielskich przechodzą jakąś dziwną wsteczną ewolucję, bo z każdym kolejnym tomem coraz bardziej dziecinnieją, głupieją i odbiegają od naprawdę świetnej konstrukcji, którą mamy tutaj.
Przyznam, że po Bramach z pewną obawą sięgałam po tę książkę, zastanawiając się, czy po paru latach nie odbiorę jej inaczej i czy czasem Kossakowska od początku nie pisała tak źle, a ja tego nie zauważałam. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, po prostu pisarka idzie w stronę, która mi nie pasuje, ale wciąż doceniam jej wcześniejszą twórczość. Siewcę wiatru bardzo polecam, bo to kawałek naprawdę dobrej fantastyki, stanowi zamkniętą całość, więc jeśli nie będziecie chcieli sięgnąć po kolejne tomy lub sięgniecie i stwierdzicie, że to błąd, to nie będzie problemu z pootwieranymi wątkami.
M.L. Kossakowska, Siewca wiatru, Lublin 2004.
Zastępy anielskie
~ Żarna niebios ~ Siewca wiatru ~ Zbieracz burz I ~ Zbieracz burz II ~ Bramy Światłości I ~ Bramy Światłości II ~ Bramy Światłości III ~
Muszę znać ,,Bramy” żeby przeczytać tę książkę? Nie znam twórczości tej autorki, a twoja recenzja mnie zainteresowała. Zwłaszcza, że czytałaś tę książkę więcej niż jeden raz.
Książki jak narkotyk
Nie, „Bramy” są dalszą częścią.
Po Siewcy stwierdziłam, że rzucam twórczość Kossakowskiej. Okrutnie drażniły mnie postacie, zdrobnienia, infantylność bijąca z narracji – to te wody polskiej fantastyki, na które nie chcę się już więcej zapuszczać. I boli niestety, bo Ruda sfora ogromnie nie ujęła.
Od dawna planuję poznać pióro Kossakowskiej i jej „Zastępy anielskie”. Coś czuję, że trafią idealnie w moje gusta, a ja poznam kolejną autorkę, która trafi do top 10. Ale minie jeszcze troszkę czasu, nim sięgnę. 🙂