[388] Saturnin

[388] Saturnin

6 grudnia 2020 7 przez Aleksandra

Saturnin odebrał telefon od matki i dowiedział się, że jego dziadek zaginął. Informacje na jego temat rodzina uzyskuje pośrednio od nieznanego dotąd, choć podobno bliskiego przyjaciela dziadka. Zaginięcie staje się pretekstem do odkrycia dawnych rodzinnych tajemnic, wszystkiego, co do tej pory wpływało na życie rodzinne, choć było nieznane.

Małecki ponownie pisze o kilku bohaterach, którzy kolejno przejmują narrację. Powstaje tym samym opowieść o trzech pokoleniach, z których każde ma swoje problemy i próbuje sobie z nimi radzić. Pojawiają się tu problemy związane z chorobą psychiczną, przeżyciami wojennymi oraz z zaniżonym poczuciem własnej wartości i niespełnionymi marzeniami. Po raz kolejny więc autor porusza ważną tematykę i pokazuje sposób, w jaki wspomniane problemy wpływają na indywidualne życie bohaterów oraz ich bliskich. Niewątpliwie jest to tematyka, która powinna być częściej poruszana w literaturze, jeśli założyć jej edukacyjny potencjał. Po przeczytaniu kilku książek Małeckiego zaczynam jednak mieć wrażenie, że w zasadzie pisze tak samo. Za każdym razem poznajemy fragment życia bohaterów, nawiązania do ich przeszłości, a wszystko jest opowiedziane w takim samym klimacie, z dystansem, pewną obojętnością narratora, bo nawet jeśli pojawia się w niej gniew, to po prostu wydaje się sztuczny – bardziej jakby postaci czuły się w obowiązku gniewać, niż rzeczywiście się gniewały. To samo dotyczy wszystkich innych emocji – troski, strachu, zawodu. Same wątki powieściowe też przestają być zakasujące, a są coraz bardziej powtarzalne.

Jednocześnie to jest po prostu przyzwoicie napisane. Dobry poziom językowy, całkiem nieźle wykreowane postaci (w końcu nie są kreowane od początku, a wykorzystują już schematy stworzone wcześniej i w zasadzie zmieniono im tylko imiona względem poprzednich książek), fabuła chwilami ciekawi, bo jest kilka tajemnic. Niemniej nie jest to cudo.

Przeczytałam Saturnina i długo myślałam nad recenzją, bo mam wrażenie, że w zasadzie nie mam nic do powiedzenia. Nic zaskakującego, bo recenzując poprzednie dwie powieści tego autora napisałam już wszystko, a jego najnowsza książka nie daje podstaw do nowych rozważań czy choćby pola do interpretacji. To raczej powieść do przeczytania i zapomnienia, choć i czytanie można sobie darować, jeśli zna się poprzednie książki autora. Jeśli miałoby to być pierwsze spotkanie – pewnie też przypadnie do gustu, bo jeśli Saturnina czytać bez znajomości wcześniejszych książek Małeckiego, to będzie naprawdę dobry.

J. Małecki, Saturnin, Kraków 2020.