[303] Muza Koszmarów
1 maja 2019Lazlo odkrył swoją prawdziwą tożsamość, połączył się z ukochaną, ale mimo to nic nie jest dobrze. Sarai, Muza Koszmarów, jest martwa, Szlochowi grozi inwazja, a tajemnice z przeszłości okazują się bardzo groźne i rzutują na teraźniejszość.
Muza Koszmarów ma zdecydowanie bardziej rozbudowaną i skomplikowaną fabułę. Tym razem powieść opiera się głównie na wydarzeniach, w których biorą udział postaci, a nie przenikaniu się rzeczywistości i snu, choć motyw śnienia nadal pozostaje ważny. Klimat nie jest przez to tak baśniowy, ale mam wrażenie, że przez to może trafić do szerszego grona odbiorców.
Bardzo ciekawie wypadają wątki miłosne i to niekoniecznie romantyczne. Oczywiście piękna jest miłość łącząca Azareen i Eril-Fane, całkiem ładnie wygląda ta łącząca Sarai i Lazla, ale warte uwagi są te nieco mniej eksponowane, łączące przedstawicieli tej samej płci. Najważniejsza w całej powieści jest jednak miłość siostrzana. Tak jak wydarzenia Marzyciela napędzało uczucie Lazla i Muzy, tak w tym tomie to Kora i Nova wiodły prym, choć nie pojawiały się szczególnie często. Rzadko spotykam w fantastyce tak rozbudowane i ważne uczucie siostrzane, tym bardziej mocno czerpiące z elementów typowych dla wątków romantycznych i przekształcające je dla własnych potrzeb. W Muzie Koszmarów jest to ważny element powieści i naprawdę interesująco zaprezentowany.
Marzyciel był opowieścią o życiu z traumą, Muza jest już o radzeniu sobie z nią, przezwyciężaniu negatywnych i przerażających doświadczeń. Postaci w poprzednim tomie wydawały się być zawieszone w innym czasie, w tym zaczynają żyć. Nie jest to łatwe, autorka dobrze ukazuje, w jaki sposób przezwyciężają samych siebie i z jakimi trudnościami im to przychodzi. Porusza także tematykę problemów związanych ze zrozumieniem innych, kwestię pamięci i postpamięci, a przy tym niczego nie upraszcza (choć Minya jest postacią nieco zapętloną). Właściwie postaci, ich przedstawienie, przemiany są już same w sobie wystarczającym powodem, by sięgnąć po tę serię. Nie znaczy to jednak, że nie ma ich więcej.
W recenzji Marzyciela pisałam, że podoba mi się świat przedstawiony i Taylor ma na niego pomysł. Nie myliłam się, a wszelkie niejasności rzeczywiście znalazły swoje wyjaśnienie w tym tomie. Powieść ma naprawdę dobrze zbudowany, ciekawy i dość nietypowy świat przedstawiony. Nie wszystko jest oryginalnym pomysłem, ale pisarka naprawdę umiejętnie przekształca i dopasowuje znane z fantastyki motywy, tworząc coś nowego.
Muza Koszmarów jest udaną kontynuacją. Ciekawą, bardziej dynamiczną niż tom pierwszy i choć może nie tak dobrze skonstruowaną, to pod każdym względem co najmniej zadowalającą.
L. Taylor, Muza Koszmarów, tłum. B. Czartoryski, Kraków 2019.
czytampierwszy.pl
Strange the Dreamer:
~ Marzyciel ~ Muza Koszmarów ~