[291] Drogi Evanie Hansenie (przedpremierowo)

[291] Drogi Evanie Hansenie (przedpremierowo)

2 lutego 2019 0 przez Aleksandra

Evan Hansen jest nastolatkiem z problemami – nie odnajduje się wśród ludzi, normalne interakcje go przerastają. Jego terapeuta wymyślił więc, że otworzyć się pomogą mu listy pisane do samego siebie. Nie przynosi to spodziewanych efektów, a prowokuje kolejne kłopoty – jeden z listów zabiera mu znajomy ze szkoły, który popełnia samobójstwo, a rodzina uznaje, że był to list pożegnalny kierowany właśnie do Evana.

Drogi Evanie Hansenie to książka napisana bardzo prosto i lekko, a jednocześnie podejmująca poważną problematykę. Na pierwszy rzut oka ważne w niej jest samobójstwo Connora, ale to tylko początek historii, której treść jest dużo głębsza. W powieści bardzo ważny jest motyw wykluczenia – dotyka właściwie wszystkich postaci na różnych poziomach. Bohaterowie (nie) radzą sobie na wiele sposobów i w różnych kwestiach, co jednak nie zmienia faktu, że w gruncie rzeczy mierzą się z tym samym. Szukają swoich sposobów na przetrwanie posługując się jawną wrogością, nadmiernym zaangażowaniem lub wycofywaniem się ze społeczeństwa. To także opowieść o samotności – tej wymuszonej, wynikłej z braku zainteresowania otoczenia, ale także związanej z lękiem przed odrzuceniem oraz zaniżoną samooceną oraz o tym, że widzimy to, co chcemy widzieć i jak podchodzimy do tego, co ten obraz zaburza. O niszczeniu wszelkiej inności, braku próby jej zrozumienia, a usilnym sprowadzaniu jej do powszechnie przyjętej normy. A to wszystko pod przykrywką dość prostej opowieści o chłopaku, który niechcący zaplątał się w wielką i skomplikowaną sieć kłamstw.

Ta powieść nie mogłaby się udać, gdyby nie naprawdę dobra konstrukcja postaci. Wrażenie robi przede wszystkim tytułowy Evan. Jego zagubienie wśród ludzi, problemy z komunikacją, to w jaki sposób chcąc dobrze wplątuje się w coraz większe kłopoty, a jednocześnie boi się ujawnić prawdziwe emocje nawet przed samym sobą, wypada bardzo realistycznie. Poza tym Evan też ma swoje tajemnice, przemilczenia, które poznajemy stopniowo, a które coraz bardziej uwiarygadniają tę postać. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Connora, którego mimo samobójstwa możemy poznać oraz jego rodziny.

Drogi Evanie… jest świetna jako powieść demaskatorska – doskonale odkrywa w jaki sposób mechanizmy społeczne, szczególnie działające w obrębie rodziny, wpływają na jednostkę – jej postrzeganie siebie i świata. Powieść ujawnia dysfunkcyjność oraz sposób, w jaki rodzina wymusza „normalność” pod płaszczykiem „chcemy dla ciebie dobrze” i robi na kilku różnych przykładach zaprezentowanych w pozornie szczęśliwej rodzinie Connora oraz jawnie odbiegającej od ideału Evana. I chyba z tego wynika mój problem z postacią Alany – sama w sobie jest ciekawie skonstruowana i bardzo wyraziście. Niemniej, bez ukazania w jaki sposób jest uwikłana w sieć powiązań rodzinnych wydaje się w jakiś sposób niekompletna. Z drugiej strony może brak rodziny Alany w powieści mówi nam na ten temat bardzo dużo.

Książka z pewnością nie spodoba się każdemu. Wymaga sporo empatii, zrozumienia, że nie każdy sobie radzi z tym, co wydaje się oczywiste. Myślę, że szczególnie spodoba się tym, którzy sami nie czują się dobrze wśród ludzi, myślą, że w jakiś sposób są niedopasowani do ładnego obrazka wokół nich.

V. Emmich, Drogi Evanie Hansenie, tłum. Aga Zano, Kraków 2019.

czytampierwszy.pl
http://bit.ly/2AXQ43q