[253] Bogini niewiary (przedpremierowo)

[253] Bogini niewiary (przedpremierowo)

19 czerwca 2018 0 przez Aleksandra

Yara jest Brytyjką, która wybrała się w podróż po Stanach Zjednoczonych. Pewnego dnia do baru, w którym tymczasowo pracowała przychodzi David – początkujący muzyk. Zaczynają flirtować, a niewinna znajomość przeradza się w miłość na całe życie.

Jestem pod dużym wrażeniem powieści, więc może zacznę od jej wad, by mieć je z głowy. Jeżeli miałabym wskazać coś, co mi się w Bogini niewiary nie podoba, to byłyby to dwa elementy. Piwerwszym są postacie drugoplanowe, które są nijakie. Jest ich niewiele, więc warto byłoby choć trochę przybliżyć ich charaktery, ale Fisher tego nie robi. Wszyscy poza Davidem, Yarą i w pewnym stopniu Petrą są tylko tłem wstawionym, by świat przedstawiony nie był zbyt pusty lub w odpowiedniej chwili pojawił się ktoś mogący pomóc głównej bohaterce.

Druga rzecz, która mi się nie podoba, to przerzucenie całej odpowiedzialności za problemy w związku na Yarę. Jasne, jest ładnie wytłumaczone, że wszystko działo się z określonych powodów, że dziewczyna miała problemy… Ale właśnie – ona miała problemy i wszystko zepsuła. To, że David ją okłamywał nagle traci znaczenie, to skąd się problemy dziewczyny wzięły też niby jest ważne, ale jednak nie do końca. To znaczy – przeszłość Yary pełna jest smutnych i traumatycznych wydarzeń, a Fisher doskonale ukazuje jak wpłynęły na główna bohaterkę. Jej kreacja jest naprawdę świetnie i konsekwentnie dopracowana, wcale nie dziwi to, że bierze na sobie całą odpowiedzialność za zniszczenie związku, problemy komunikacyjne, swoje dawne ucieczki i tak dalej. Rzeczywiście częściowo jest winna, tylko że na ile można obarczać winą kogoś, kto nie zdaje sobie sprawy ze swoich problemów? Poza tym nie tylko Yara widzi w sobie wyłączną winę, ale i jej otoczenie – David, który umywa ręce, „przyjaciele”, którzy niby znają przeszłość bohaterki, widzą, co się z nią dzieje, ale zamiast spróbować pomóc, też przypisują jej winę absolutną. To jest bardzo szkodliwe w powieści dla młodzieży, jest szkodliwe w przypadku czytelników będących w podobnej sytuacji i bardzo mi się nie podoba.

Niemniej powieść jest naprawdę dobra. Fisher wykorzystuje schemat typowy dla romansu – poznanie pary (on chce, ona nie bardzo, ale jednak coś z tego wychodzi), motyw „trzeciej” (Petry) chcącej odbić chłopaka, rozstanie, szukanie się i zejście – ale potrafi się nim bawić. Wprowadzenie przeszłości bohaterów (ona z rozbitej i pozbawionej miłości rodziny, on ze względnie szczęśliwej i tradycyjnej) nie jest jeszcze grą ze schematem, ale na pewno jest nią podejście do miłości. Uczucie w Bogini niewiary nie rozwiązuje wszystkich problemów, wprost przeciwnie, generuje je. Poza tym zazdrość jest tylko jednym z czynników niszczących związek Dawida i Yary – w dużej mierze jest to jednak poczucie niższości i brak pewności siebie głównej bohaterki, a także przeszłość, która wpływa na osobowość i podejmowane decyzje. Petra staje się tyko katalizatorem wydarzeń i choć jej działania bywają dość łatwe do przewidzenia – ale bez przesady, nie ma tam żadnego strasznego kiczu – to jednak nie przypisywałabym jej szczególnie dużej roli. Nie jest ważną postacią i, co już przyznaję z przykrością, nie jest dobrze wykreowana.

Ciekawie za to wypada David. Z jednej strony nie da się mu odmówić egoizmu – od początku bardzo stara się wtłoczyć Yarę w pewne ramy, choć twierdzi co innego. Z drugiej strony naprawdę ciekawie przedstawiono to, w jaki sposób pod koniec powieści starał się poznać ukochaną, jak stawał się dla niej wsparciem. To nie były jakieś wyjątkowe, wielkie czyny, ale naturalne drobiazgi tworzące codzienność. Dawid charakterologicznie nie jest tak rozwinięty, jak główna bohaterka, ale z pewnością wart uwagi. Tym bardziej, że także ma swoje cienie, pokazujące, że i ludzie uprzywilejowani nie są wolni od swoich traum i problemów.

Bogini niewiary była powieścią z jednej strony lekką i przyjemną, z drugiej poruszyła całkiem sporo poważnych problemów, czy to na pierwszym planie, czy gdzieś na marginesie i dawno żadna książka nie poruszyła mnie aż tak bardzo. Może trochę dziwnie zabrzmi, ale myślę, że spodoba się zarówno tym, którzy poszukują czegoś lekkiego i przyjemnego na wieczór, jak i tym oczekującym czegoś poważniejszego.

T. Fisher, Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą, tłum. A. Brodzik, Kraków 2018.

czytampierwszy.pl

Na koniec, trochę poza recenzją, chciałabym jeszcze podkreślić, że Bogini niewiary nie ma w sobie żadnych elementów fantastycznych. Zarówno określenie „bogini”, jak i „muza” są używane symbolicznie. Wydaje mi się to o tyle ważne, że profil bloga mógłby w tym przypadku wprowadzić w błąd.