[Do zobaczenia] Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (spoilery)

26 grudnia 2017 0 przez Aleksandra

Po ponad tygodniu od seansu wypadałoby coś napisać na temat Ostatniego Jedi. Nie jest to jednak takie łatwe, ponieważ nadal nie wiem, czy film bardziej mi się podobał, czy denerwował. W każdym razie zapraszam na post, będący bardziej omówieniem niż recenzją, do tego zawierający naprawdę dużo spoilerów.

Nie będę przybliżała fabuły – zakładam, że każdy ogólnie wie o co w Gwiezdnych wojnach chodzi, a jeżeli czyta post ze spoilerami, to prawdopodobnie wie też, o czym jest ten konkretny film i go widział. Stąd też prawdopodobnie nie dowie się z mojej pisaniny, czy warto Ostatniego Jedi obejrzeć. Zresztą samo streszczenie byłoby dość trudne – TLJ ma wielowątkową fabułę, a jednocześnie brak głównego tematu. Kończąc ten przydługi wstęp spróbuję po kolei omówić te elementy filmu, które mi się podobały i nie.

Na pewno nie podoba mi się wątek w kasynie. W ogóle cały wątek Finna wydaje mi się w tym filmie trochę bez sensu – do niczego konkretnego nie prowadzi. Oczywiście, doskonale ukazuje, że nie wszystko, co robią Rebelianci się udaje, naprawdę dobrze zarysowuje tło społeczno-ekonomiczne głównych wydarzeń – poznajemy planety i ludzi, którzy zarabiają na konflikcie i niszczą kolejne planety. Problem polega na tym, że sam wątek jest poprowadzony dość bezsensownie i jest stanowczo za długi. Na dodatek nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że powstał, bo właściwie nie wiadomo było, co z Finnem zrobić – zabrakło pomysłu na to, jakie miejsce w nowej (dla siebie) rzeczywistości może mieć, w jaki sposób może się zmienić.

I tu wchodzi kolejny problem Ostatniego Jedi – jedyną postacią, która w filmie się rozwija jest Poe, któremu pokazano, że czasami słuchanie rozkazów jest koniecznością i należy dbać o swoich ludzi. Pozostałe postacie zupełnie nie poszły do przodu – Rey dalej jest tajemnicą, nie wiemy do czego dąży, czego chce i kim właściwie jest – w końcu dlaczego mamy wierzyć na słowo Renowi? A sam Kylo teoretycznie poszedł do przodu – zmienił stanowisko, podobno ukończył szkolenie… W praktyce jednak pod koniec filmu widzimy, że zachowuje się tak samo jak w TFA – emocjonalnie, irracjonalnie i zdaje się nie mieć pomysłu na to, co dalej. Ogólnie rzecz biorąc, Kylo Ren bardzo dużo zyskał w tej części. Tuż po obejrzeniu TFA miałam co do niego bardzo mieszane uczucia, z biegiem czasu postać coraz bardziej mi się podobała, ale dopiero w TLJ naprawdę doceniłam kreację, co jednak nie zmienia faktu, że w żaden sposób nie poszedł do przodu. O Finnie już pisałam – mam wrażenie, że to niepotrzebna postać, ale na pewno jest ważniejszy niż Kapitan Phasma – doprawdy nie rozumiem w jakim celu ona nadal jest w filmie.

Zaskoczyło mnie to, że Leia przeżyła – spodziewałam się jej śmierci, zwłaszcza, że było ku temu kilka okazji, na czele z tak potępianą przez wielu recenzentów sceną w kosmosie. Przyznam, że nie uważam jej za tak strasznie złą – wyszła nieco groteskowo, ale z drugiej strony, gdyby księżniczka faktycznie umarła i byłaby to ostatnia scena z jej udziałem, to choć cudownie symboliczna (Leia, która oddała wszystko w służbie galaktyce zostaje przez nią pochłonięta) i przepięknie wyglądająca, to byłaby zbyt patetyczna. A TLJ z patosem walczy jak może, na ogół w sposób udany – niemal każda scena, która stawała się wzniosła, zostawała rozbrajana żartem. Czy to dobrze, czy źle, można dyskutować i wszystko rozbije się w zasadzie o to, co kto lubi – mi nie przeszkadzało. Zastanawiam się jeszcze w jaki sposób w kolejnej części zostanie rozwiązany wątek księżniczki – skoro zapowiedziano, że nie zostanie wygenerowana komputerowo, nie postanowiono szukać nowej aktorki, to w jakiś sposób musi zostać rozwiązana kwestia jej śmierci. Trochę mnie smuci, że może zostać po prostu wrzucona w napisy początkowe.

Ciekawa jest moc w TLJ. Poznaliśmy jej nowe wykorzystania – połączenie umysłów Kylo i Rey było świetnym i naprawdę interesującym rozwiązaniem. Pozwoliło dobrze poznać obie postacie, doskonale ukazało także rozdarcie Rena pomiędzy jasną i ciemną stroną mocy. Rozdarcie, które myślę, że nie zaniknęło do końca – trudno mi uwierzyć, że jest stracony i na pewno przeszedł na ciemną stronę mocy. Zwłaszcza przy wadze, jaką przyłożono do nadziei pod koniec filmu – na wszystko postacie ją mają, ale na to, że w Renie jest jednak dobro, to już im nagle zabrakło? Absolutnie tego nie kupuję. Nie dziwię się jednak, że w tej części nie przeszedł na jasną stronę – o czym wówczas miałaby być kolejna? Ciemna strona poza Kylo nie ma wyrazistych postaci. Phasma jest, ale jej nie ma – to postać zbędna, co już raz pisałam, pozbawiona wszelkich cech, celów – czegokolwiek. Hux świetnie wciela się w rolę nazisty Gwiezdnych Wojen, ale w gruncie rzeczy też niewiele o nim wiemy, do tego jest tak pogardzany przez wszystkich, że robi się to komiczne. Sam Snoke nie żyje i jego śmierć trochę mnie zawiesiła w trakcie oglądania filmu – była zaskoczeniem, ale przede wszystkim przez to, jak szybko się odbyła, jak bardzo zwyczajnie ją przedstawiono. Spodziewałam się czegoś więcej, ale znów – pewnie wypadłaby patetycznie, a tego TLJ stara się uniknąć. Przypuszczam jednak, że w jakiś sposób jeszcze się pojawi – powoli odkrywamy to, dlaczego i w taki sposób Kylo przeszedł na ciemną stronę, a że Snoke miał w tym swój duży udział, to nie można go tak po prostu wykreślić.

Tak swoją drogą – jasna strona mocy wypadła niebanalnie – wcale nie jest taka jasna. Rey czasami nadal kieruje się gniewem, a Luke przez wiele lat strachem. Właściwie to przy jego podejściu i reakcji na mrok w Benie, wcale się nie dziwię przejściu młodego Solo na ciemną stronę.

Mam wrażenie, że post wyszedł mi wyjątkowo chaotycznie nawet jak na moje możliwości. W ramach podsumowania mogę powiedzieć, że Ostatni Jedi mi się podobał. Pewne rzeczy wypadły naprawdę genialnie i choć  inne są średnie lub gorzej, a sam film w ogólnym rozrachunku jest trochę za długi i za mocno gra na emocjach – zbyt wiele razy porusza i sprawia, że martwimy się o bohaterów, a apogeum emocji zostaje osiągnięte przy wspólnej walce Kylo i Rey, wszystko, co dzieje się potem jest już sztucznym wydłużaniem filmu, nie mogącym obudzić zaciekawienia, a  wywołującym znużenie. Mimo to pojawia się w nim naprawdę wiele ciekawych elementów, niektóre z postaci zachwycają kreacją.

Tytuł: Ostatni jedi
Reżyser: Rian Johnson
Scenariusz: Rian Johnson
Rok: 2017

~~~~

Jeszcze krótko i informacyjnie: wczoraj Szara kawiarenka obchodziła piąte urodziny. Zapraszam więc jutro na facebooka i instagrama na konkurs, w którym będzie można wygrać parę drobiazgów. Miał się pojawić wczoraj, ale siłą wyższa postanowiła mi to uniemożliwić 😉