[214] Nomen omen
10 sierpnia 2017Moje dotychczasowe spotkania z twórczością Marty Kisiel mogę podzielić na dwie zupełnie różne opinie: absolutnie genialna książka (Dożywocie) i bardzo słaba (Siła niższa). Nomen omen plasuje się gdzieś pomiędzy, choć myślę, że poziomem bliżej mu do Dożywocia.
Salka musiała wyprowadzić się z domu. Rodzina ją kompromitowała i doprowadzała do szału, o pracę było trudno, więc przy pomocy koleżanki wyjechała do Wrocławia. Dostała pracę w księgarni na wydziale filologicznym, zamieszkała w dość dziwnym domu, a kiedy wszystko zaczęło się układać, to na kark zwalił jej się brat, a wraz z nim nowe kłopoty.
Kisiel postawiła na sprawdzony wcześniej sposób kreowania świat – do realnego fantastyka wkracza w sposób nieoczekiwany i wzbudzający wiele emocji w postaciach. Następuje próba racjonalizacji zjawisk, poszukiwanie logicznych odpowiedzi na pytania wywoływane przez kolejne nadnaturalne wydarzenia. Po raz kolejny bardzo dobrze i realistycznie pisarce udało się ukazać reakcje przeciętnych ludzi na spotkanie z nadnaturalnym.
Fabularnie książka nie jest szczególnie oryginalna – zły duch wracający z zaświatów i bohaterowie, którzy muszą go odesłać, co nie jest proste. Mimo to w Nomen omen jest interesujące, zawiera kilka naprawdę ciekawych zwrotów akcji i z całą pewnością nie jest przewidywalne. Poza tym przedstawia także wiele informacji na temat historii II wojny światowej i Wrocławia, zmian jakie przeszedł w ciągu lat powojennych, przedstawionych przy okazji, za pomocą lekkich rozmów, co także wychodzi na plus dla powieści.
Dobrze przedstawione są także niebanalnie postacie. Bliskie mojemu sercu jest zwłaszcza środowisko polonistów z wydziału filologicznego – zarówno Bartek, jak i profesor, o którym tylko wspominano wzbudzili ciepłe uśmiechy. Trochę przerysowani stanowią niemal idealny obraz stereotypowego polonisty. Oczywiście ważniejsze są jednak postacie główne, które są różnorodne i charakterne.
Ważna informacją dla tych, którzy spodziewają się humoru w powieści: Nomen omen ma całkiem sporo żartów w swojej treści, narracja prowadzona jest w ironicznym stylu Kisiel, jednakże to nie Dożywocie, by bez przerwy się zaśmiewać. W trakcie lektury na pewno będzie wesoło, ale nie aż tak.
Po rozczarowaniu Siłą niższą z przyjemnością przeczytałam Nomen omen, ciesząc się, że Kisiel rzeczywiście potrafi pisać i tworzyć niebanalne postacie i światy oraz konsekwentnie je kreować. Książkę polecam, jest naprawdę dobrą i lekką powieścią.