[Do zobaczenia] Iron Fist
18 maja 2017Iron Fist zainteresował mnie samymi zwiastunami, które wyglądały naprawdę dobrze. Dopiero później, szukając serialu do obejrzenia, sprawdziłam, czy może mnie zainteresować. Cóż, klimaty superbohaterskie, Marvel i aktor grający główną rolę, który znany z GoT brzmiały zachęcająco. Co z tego wynikło?
Danny Rand przed laty przeżył katastrofę lotniczą, w której zginęli jego rodzice. Po niej został odnaleziony przez mnichów z Kunlun i to oni przez lata opiekowali się i uczyli sztuk walki młodego Amerykanina. Dzięki nim został wyjątkowym wojownikiem, Iron Fistem, mającym strzec bram klasztoru przed wrogiem zwanym Ręką. Gdy Danny dorósł, postanowił opuścić bramy zakonu i wrócić do domu. Okazuje się, że wroga spotyka w rodzinnej firmie, a nie u bram Kunlun.
Serial bazuje na popularnym schemacie jednego dobrego bohatera, który dopiero zbiera swoją drużynę i informacje o wrogu oraz tegoż wroga, działającego z ukrycia przez lata i będącego niesamowicie rozbudowaną organizacją. Oczywiście po drodze okazuje się, że ci, których Danny (Finn Jones) miał za przyjaciół niekoniecznie nimi są, za to pozorni przeciwnicy decydują się pomóc mu w walce, a cała historia, w którą bohater się wplątał zaczęła się wcześniej niż przypuszczał, bo najwyraźniej miała związek z jego ojcem i powstawaniem rodzinnej firmy. Mimo to Iron Fist nie jest całkiem przewidywalny. Było całkiem sporo nieoczekiwanych zwrotów akcji, interesujących rozwiązań fabularnych i do tego naprawdę dobrze zbudowano napięcie, które powoli rosło od pierwszego odcinka, by w ostatnim eksplodować i sprawić, że rzeczywiście oglądało się z zapartym tchem*. Zwłaszcza, gdy pozornie wszystko już wcześniej się wyjaśniło.
Nie żeby szczególnie dużo do wyjaśniania było, bo dotyczy to w zasadzie tylko intencji poszczególnych bohaterów względem siebie nawzajem. Dla większości jakieś szersze poglądy i długoterminowe cele, to coś tak tajemniczego, że zdaje się nie istnieć nawet dla nich. Nie mamy pojęcia do czego dąży Ręka, bo została niespójnie przedstawiona, jej cele są tak niejasne, że nie sposób zrozumieć. Czego chce Danny też nie wiemy, bo powtarza te samą frazę („pokonać Rękę”) bez przerwy, ale nic z tego nie wynika. Tym bardziej, że spotkanie z Ręką w rodzinnej firmie go zaskoczyło i spodziewał się jej tylko w Kunlun… Skoro tak, to po co opuszczał klasztor? Na to nie odpowiada, mimo że był pytany wielokrotnie.
Poza niedociągnięciami, przyjemność z oglądania psuł także tytułowy Iron Fist, który niestety był najbardziej irytującą postacią, z jaką ostatnio się zetknęłam. Miał już swoje lata, kiedy doszło do katastrofy lotniczej, musiał wiedzieć jak działa zachodni świat. Niestety, zachowuje się, jakby całe życie spędził w klasztorze, nie miał pojęcia co to chciwość, zazdrość i inne ciemne strony ludzkiej natury. Jego naiwność niesamowicie drażni, bo sam na siebie sprowadza większość kłopotów i nie potrafi uwierzyć, że nie każdy jest dobry, a ludzie się zmieniają.
Na szczęście jest jedyną tak irytującą postacią, a inne wypadają naprawdę dobrze. Szczególnie podoba mi się Ward (Tom Pelphrey). Początkowo wydawał się najbardziej schematyczna postacią – przestraszony chłopiec wykonujący wszystkie polecenia złego ojca. Trochę bez osobowości, bez własnej woli. Bardzo szybko okazało się jednak, że to mylne wrażenie, a Ward ma najwięcej charakteru ze wszystkich postaci i jest z nich najbardziej inteligentny. Jako jedyny nie pozwolił zamydlić sobie oczu i wiedział, co się dzieje. Jego złamanie nerwowe tylko dodawało realizmu kreacji postaci.
Czy polecam Iron Fista? Właściwie nie jestem pewna. Nie nudził, trochę irytował i ostatecznie niczego nadzwyczajnego i szczególnie ciekawego w nim nie odnalazłam. W kontekście powstania The Defenders może być ważny i ułatwić zrozumienie, ale póki tego serialu nie ma, to nie jest argument. Można obejrzeć, można się trochę pobawić w trakcie, ale raczej z braku innej alternatywy lub chęci całościowego poznania uniwersum Marvela.
Tytuł: Iron Fist
Rok produkcji: 2017
Liczba sezonów: 1
Liczba odcinków: 13
The Defenders:
~ Daredevil ~ Jessica Jones ~ Luk Cage ~ Iron Fist ~ The Defenders ~
*Jeśli obejrzałeś wcześniej Daredevila, to możesz mieć nieco inne odczucia.
Sporo mieszanych opinii już o nim słyszałam… Nie interesuje mnie na ten moment.
Własnie oglądam (jestem na 10 odcinku) i naprawdę nie wiem, czemu ten serial zebrał tyle minusów. Owszem, nie jest to arcydzieło, Danny jest… specyficzny, że tak powiem, i trochę to drażni. W poprzednich serialach Netflix mocno urealniał komiksowe historie, w tym czuć najwięcej ducha papierowego oryginału. Ludzie i krytycy spodziewali się chyba nie wiadomo czego, a to jest po prostu lekki serial, który świetnie mi się ogląda przed snem.
Nie znam oryginału, ale rzeczywiście spodziewałam się czegoś więcej: przede wszystkim, że główny bohater nie będzie tak irytujący 😉
Chciałam obejrzeć i nawet zaczęłam pierwszy odcinek, ale w trakcie stwierdziłam, że chyba jednak to będzie zbyt schematyczne, więc zrezygnowałam. I chyba dobrze zrobiłam 😉
Po tych wszystkich opiniach na temat Iron Fista jestem nastawiona dość negatywnie, ale cóż zrobić… Z serialami chcę być na bieżąco, bo Marvel mocno rozbudowuje tę część uniwersum, a chcę rozumieć co i jak. 🙂