[192] Autodestrukcja

[192] Autodestrukcja

18 grudnia 2016 0 przez Aleksandra

Wszyscy mamy jakieś marzenia i cele do osiągnięcia. To ile jesteśmy w stanie dla nich poświęcić i co zrobić, bo je osiągnąć jest już kwestią indywidualną, nad którą nie zastanawiamy się, dopóki nie przyjdzie chwila, w której odpowiedź jest konieczna. Ta chwila nadeszła dla bohaterów Autodestrukcji Moniki Zajas.

Fabuła opowiada losy trzech zupełnie różnych bohaterów, których łączy jedno – chęć spełnienia marzeń za wszelką cenę. W powieści zastosowano inwersję czasową – już na początku poznajemy zakończenie książki, a w dalszej części dowiadujemy się, co do niego doprowadziło.

Autodestrukcja zawiera znakomite portrety psychologiczne postaci. Przy ich tworzeniu wykorzystano przemyślenia samych bohaterów i postaci z nimi związanych, natomiast sam narrator ani razu się nie ujawnia i nie ocenia postępowania. Charaktery są spójne i bardzo dobrze ukazane, wraz z czynnikami je motywującymi. Nie dotyczy to tyko postaci pierwszoplanowych, również drugoplanowa Rachela, żona Alana, jest doskonale ukazana – z jej niespełnionym marzeniem, pragnieniami i stosunkiem do męża. Podobnie rzecz się ma z Cześkiem – chłopakiem zakochanym w Anji – doskonale ukazano jego uczucia i podejście do dziewczyny, nie zawsze idealne.

W kwestii samej Anji – jest artystką: maluje, śpiewa i pisze teksty piosenek. To w rozdziałach jej poświęconych znalazłam najwięcej interesujących elementów. Przede wszystkim teksty piosenek – pozornie ilustrują jej życie i powstają pod wpływem bieżących wydarzeń, ale ostatecznie sprawa nie jest tak prosta – są doskonałym komentarzem również do życia Alana i Patryka.

Ciekawe są motywy przewidywania i snu/szaleństwa. Los Anji jeszcze zanim się dopełni jest delikatnie sygnalizowany przez narratora – czy to za pomocą obrazów, które maluje, niszczenia własnej sztuki i ważnego narzędzia, śmierci idolki – a jednocześnie pytania dlaczego i jak nie tracą aktualności do samego końca.

Motyw snu/szaleństwa odnajdujemy w rozdziałach poświęconych Alanowi. Nie do końca da się powiedzieć, czy jest to problem psychiczny, czy też niektóre z opisywanych wydarzeń po prostu mu się śnią, ale nie zostały wprowadzone bez powodu. Mają duże znaczenie symboliczne i są ważne dla przedstawienia postaci Alana. Nie są, jak było w przypadku Białej izby*, kluczem do rozwiązania wszystkiego, jednakże nie można pominąć ich wagi.

Autodestrukcja nie jest jednak książką idealną, ma też drobną wadę – w dialogi czasem wkrada się sztuczność, stają się zbyt patetyczne w stosunku do okoliczności (szczególnie widać to w wypowiedziach Racheli). Skąd się to bierze nie wiem, zwłaszcza, że nie może być wynikiem braku biegłości w operowaniu słowem – tę widać choćby w narracji prowadzonej w różny sposób zależnie od postaci.

No dobrze, ale tak się rozwodzę nad kwestiami technicznymi i interpretacjami, na które pewnie większość czytelników nie zwraca uwagi, ale co ogólnie z fabułą? Jest interesująca, ale nie ma wielu zwrotów akcji czy nieoczekiwanych rozwiązań. Jak to w powieściach psychologicznych bywa, skupia się raczej na przestawieniu psychiki bohaterów w zgodzie z realizmem, a temu przeczy nadmierne rozbudowanie warstwy fabularnej i wartka akcja z nieoczekiwanymi zwrotami. Czytając nie można się nudzić, ale to dzięki emocjom, wciąż powracającemu pytaniu dlaczego? i temu, co opisałam powyżej.

Druga książka Moniki Zajas jest jeszcze lepsza niż debiut. Ciekawsza i lepiej dopracowana – ma wiele elementów do analizy i interpretacji, myślę, że przy pierwszym czytaniu trochę mi ich umknęło. Porusza też tematykę bliższą każdemu człowiekowi, w związku z czym powinna zainteresować więcej osób.

*Debitu literacki Moniki Zajas wydany pod panieńskim nazwiskiem (recenzja).

Tytuł: Autodestrukcja
Autor: Monika Zajas
Wydawnictwo: Czarna Kawa
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 251

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce – Monice Zajas.

~~~

Informacyjnie

Ostatnio rzadko pojawiają się posty na blogu – to mój ostatni rok studiów, nie należy do łatwych, a naprawdę dużo od niego zależy, więc musiałam ustalić priorytety. Książki, które teraz czytam na studia raczej nie nadają się do pisania o nich na Kawiarence, jak było w latach poprzednich, więc niestety moja aktywność spadła. Nie oznacza to, że blog jest zawieszony czy zamknięty, choć przyznaję: w tym roku pojawi się jeszcze recenzja Rogue One, post urodzinowy i możliwe, że nic więcej. Z regularnym blogowaniem wracam od stycznia 😉