[72] Nowe pokolenie – „Królewski zwiadowca”

16 czerwca 2015 0 przez Aleksandra
Tytuł: Zwiadowcy: Królewski zwiadowca
Autor: John Flanagan
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 488

Zmiany w królestwie są nieuniknione. Ludzie przechodzą na zasłużoną emeryturę, młodsi rodzą i wychowują dzieci, inni umierają. Ich śmierć nie jest czymś, z czym łatwo się pogodzić i w takich chwilach konieczna jest pomoc przyjaciół. Tym razem potrzebował jej Will, a to, co otrzymał od najbliższych, było dla niego zaskakujące.

„Zwiadowców” kojarzę głownie z sarkastycznym poczuciem humoru, wartką i nieprzewidywalną akcją oraz świetnie wykreowanymi postaciami. W zasadzie w tym tomie również tego nie zabrakło. Doskonale umotywowano postępowanie postaci, przedstawiono zmiany, które w nich zaszły pod wpływem czasu i życia. Nie sposób było nie martwić się o Willa, nie śmiać z nowej postaci – Maddie. Flanagan po raz kolejny pokazał za co zwiadowców można podziwiać, ale czytanie o popisach ich sprawności czy pomysłowości nigdy się nie nudzi.

Ale nie zaskakują. Właściwie jeśli chodzi o zaskoczenie, to niewiele go tutaj było. Przeciwnie, momentami pojawiało się straszne deja vu. Szkolenie Maddie było identyczne jak to Willa, dziewczyna często popełniała te same błędy co on, kiedy indziej Will zachowywał się jak Halt. Oczywiście miało to swój cel, Flanagan sam to podkreślał, ale nie wydaje się dobrym rozwiązaniem. Początkowo budziły lekki uśmiech, były miłym wspomnieniem, ale co za dużo to niezdrowo. Bywały chwile, że wątpiłam, czy Flanagan ma jeszcze jakieś nowe pomysły.

Na szczęście miał. Will ze swoją nową uczennicą ma do wykonania pewną misję i tu pojawiło się kilka nieoczekiwanych i bardziej emocjonujących wydarzeń. Towarzyszyło im szczególnie dużo opisów przeżyć wewnętrznych Maddie i pozwoliło to przywiązać się do bohaterki.

A skoro już mowa o Madie – można odnieść wrażenie, że to ona jest główną bohaterką „Królewskiego zwiadowcy”. I rzeczywiście, jest. Will został zepchnięty na margines – ma swoje miejsce w książce, jest ono ważne, obszerne, ale to jego uczennica gra pierwsze skrzypce. Zmiana pokolenia wiodącego prym w serii jest aż nazbyt widoczna – zarówno w powtarzaniu wydarzeń z pierwszych tomów, o których wspomniałam, jak i w roli jaką odgrywają. Najpierw dowiadujemy się, że król jest zastępowany przez córkę, zwiadowcy mają nowego dowódcę, a Halt jest na emeryturze. Jest to z jednej strony zrozumiałe, z drugiej odniosłam wrażenie, ze Will jest na siłę postarzany, przesunięty do pokolenia odchodzącego, przy czym Horace i Cassandra, będący z tego samego pokolenia, dopiero wychodzą na pierwszy plan.

Czy „Królewski zwiadowca” ostatecznie mi się podobał? Właściwie tak. Trzymał poziom poprzednich tomów. Miło się go czytało. Tylko że spodziewałam się czegoś więcej, jakiegoś olśnienia, zachwytu, który przy lekturze poprzednich tomów bardzo często się pojawiał. Tu go nie było i obawiam się, że z kolejnym tomem nie będzie lepiej.

>*<
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę
Proszę o komentarze 🙂