[70] Dlaczego tak krótko? – „Onyks”

5 czerwca 2015 0 przez Aleksandra
Tytuł: Lux: Onyks
Autor: Jennifer Armentrout
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Filia

Katy wie już kim są jej sąsiedzi i jakie zagrożenie dla niej jest z tym związane. Uważa, że może sobie z tym poradzić i normalnie żyć, co próbuje robić. Spotyka się z koleżankami, plotkuje, a gdy w szkole pojawia się nowy chłopak umawia z nim na randki. Nie wszystko jednak idzie po jej myśli – nie sądziła, że niebezpieczeństwo nadejdzie tak szybko i z zupełnie inaczej niż mogła się spodziewać…

W przypadku „Obsydianu” nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że fabuła jest bardzo sztampowa i powtarza się sporo motywów typowych dla gatunku. Tym razem nie mogę tego powiedzieć. Armentrout wpadła na kilka naprawdę dobrych pomysłów, dzięki którym akcja pędzi, a liczne zwroty sprawiają, że fabuła jest nieprzewidywalna. Nie ma już prostych rozwiązań, nie ma uproszczeń. Przeciwnie, pojawiają się wątki, które znacząco wszystko komplikują i czytelnik przestaje już jasno określać kto jest dobry, a kto zły, nie przewiduje tez kolejnych wydarzeń – za każdym razem, gdy próbuje może się mocno zdziwić. Nie da się zaprzeczyć, że jest to ogromny postęp w stosunku do poprzedniego tomu i tak, jak w trakcie lektury „Obsydianu” książkę ciężko było odłożyć, tak „Onyksu” już się po prostu nie dało. Na szczęście (albo niestety) czytało się błyskawicznie i mimo dość dużej objętości skończyłam ją w kilka godzin.

Akcja wprawdzie kręci się tylko wokół trzech postaci, ale paradoksalnie poboczne są znacznie lepiej wykreowane niż w poprzednim tomie. Fragmenty, które im poświęcono rzeczywiście coś wnoszą, rozwijają fabułę, ale i pokazują jakie są, ich charaktery. To wzbogaca i uprzyjemnia lekturę, powoduje też dodatkowe emocje – niektóre decyzje są… Mało rozsądne i brak im poparcia w logice, więc i konsekwencje są ciekawe. Lepsza kreacja jest wynikiem tego, że jeśli ktoś spoza najważniejszej trójki się pojawia ma w tym cel, nie robi tego dla samego bycia.

Książkę zachwalam, ale nie zrozummy się źle – arcydziełem nie jest. Ma pewne niedociągnięcia, pojawiają się wady w postaci scen stanowczo przesłodzonych, absurdalny lub po prostu głupich:

„Deamon omijał stoliki z gracją, której mu zazdrościłam. Kobiety przestawały jeść albo urywały w połowie zdania, gdy on przechodził. Mężczyźni odsuwali się by zrobić mu więcej miejsca*”.
Sztampowość także całkiem nie zanikła – pojawia się sporo nowych pomysłów i rozwiązań, ale też bez przesady, nie wyparły wszystkich typowych rozwiązań fabularnych. Mimo to „Onyks” spełnia moje oczekiwania i to znacznie lepiej niż tom poprzedni – rozrywka jeszcze lepsza, humoru więcej, a i zakończenie było cudowne.
* J. L. Armentrout, Lux: Onyks, Filia, 2014.

>*<
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę
Proszę o komentarze 🙂