[62] Oczekiwania i rzeczywistość – „Requiem”

22 marca 2015 0 przez Aleksandra
Tytuł: [requiem]
Autor: Lauren Oliver
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 376

Narracja [requiem] jest prowadzona z dwóch punktów widzenia – Leny i Hany. Życie tej pierwszej mocno skomplikowało się w poprzednim tomie, w tym nie jest lepiej – Alex żyje, Julian dołączył do Odmieńców, matka Leny się odnalazła, a ruch oporu szykuje się do otwartej wojny z resztą Ameryki. Hana z kolei jest już po zabiegu, sparowana z nowym burmistrzem. Mimo to trapią ją wyrzuty sumienia, chce wesprzeć rodzinę Leny, a jej przyszły mąż skrywa mroczną tajemnicę.

Sięgając po [requiem] miałam obawy dotyczące rozwoju dalszej fabuły w związku z przeżyciem Alexa. Sądziłam, że akcja i dalsze rozważania bohaterki mogą zmienić się w zwykłe zastanawianie którego wybrać. Nic z tych rzeczy. Miłość po raz kolejny została zepchnięta na drugi plan. Owszem, jest kilka sytuacji bardziej lub mniej irytujących między tą trójką bohaterów, ale nie za dużo. Przez większość czasu akcji ignorują się nawzajem, a sytuacja na linii Lena-Alex stosunkowo szybko znajduje w miarę rozsądne rozwiązanie. Dużo większe znaczenie ma walka o wolność i wydarzenia z nią związane. Nie jestem przekonana, czy to dobrze. Walka odbywa się w końcu w imię uczuć, a przede wszystkim miłości. Wolności wyboru, wolności zakochania się i tak dalej. Tymczasem wygląda to tak, jakby miłości w powieści nie było. Okoliczności i warunki w jakich żyją Odmieńcy również mają niewiele wspólnego z wolnością.

Po raz kolejny Oliver dobrze wykreowała postacie. Nie tylko te przed zabiegiem, ale i po. Doskonale widać, jak bardzo szkodliwie na społeczeństwo może działać pozbawienie uczuć wyższych – już nie tyle, że bohaterowie staja się obojętni. Część społeczeństwa staje się okrutna. Taki przykład był w poprzednim tomie, ale jest i w tym. Interesujące jest podejście do dawnych wydarzeń osób po zabiegu. To, jak bardzo się zmienili, jak inaczej patrzą na świat. Nie jest tak, że przestali się interesować ludźmi z dawnego otoczenia, że nagle przestali mieć dla nich znaczenie. W zachowaniu Hany widać pewną stopniowość zanikania więzi. Najpierw chce pomóc, dopiero później, gdy jej zaczyna grozić niebezpieczeństwo zaczyna się oddalać od Grace. Pozostaje pewna doza współczucia, troski i bardzo dużo strachu. Jak widać nie wszystkie uczucia są niszczone, ale to, które pozostają nie są pozytywne. Jak w takim razie można mówić o szczęśliwym życiu po zabiegu?

[requiem], jak zresztą cała seria, nie jest typową książką z gatunku dystopii – nie ma na celu zapewnienia jedynie rozrywki pokazując zniszczone społeczeństwo i walkę, nie jest książką stricte popularną. Miłość też nie jest jedyną siłą zdolną pokonać wszystko. W całej serii jest bardzo dużo pouczeń, czy to w postaci przemyśleń Leny, czy fabuły jako takiej. Szczególnie dobrze widać to na końcach etapów – dojścia do obozowiska, spotkania członków ruchu oporu. Funkcja dydaktyczna jest bardzo rozbudowana i podporządkowano jej fabułę, kreację świata i postaci. Nieczęste zjawisko we współczesnej literaturze.

Wydawałoby się, że wszystko fajnie, tom mi się podobał i jest godnym zwieńczeniem serii. Ale nie, nie do końca. To wszystko, co jest powyżej pisałam lub mogłam napisać w recenzji tomu poprzedniego. Od kończącego serię można oczekiwać czegoś więcej. Faktem jest, że Oliver podniosła sobie poprzeczkę bardzo wysoko w poprzednich tomach i tu niestety nie dała rady. Książka utrzymuje poziom, ale w zasadzie nie wnosi niczego nowego. Nawet, a może zwłaszcza, odpowiedzi. Sprawy nie poprawia otwarte zakończenie, które stawia więcej pytań niż cała dotychczasowa fabuła. Z jednej strony wydaje się ono na miejscu, jeśli rozpatrzyć je w kontekście dydaktyzmu, ale denerwuje. Książka jest bardzo dobra, trzyma poziom, ale nic więcej. Nie sprostała moim oczekiwaniom.

>*<

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę

Proszę o komentarze 🙂