[61] Miłość zmienia – „Pandemonium”

14 marca 2015 0 przez Aleksandra
Tytuł: [pandemonium]
Autor: Lauren Oliver
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 376

Lena uciekła przed ludźmi z laboratorium, ale to dopiero początek jej kłopotów. Chwilowo bezpieczna, musi zadecydować co dalej – bezpiecznie żyć w Głuszy, czy dołączyć do ruchu oporu i narażać się na kolejne niebezpieczeństwa? Postanawia walczyć, by nikt więcej nie musiał cierpieć jak ona.

Fabuła jest o wiele ciekawsza niż w poprzedniej części. Dzieje się dużo więcej, dużo szybciej, sporo jest też zwrotów akcji. Prowadzona jest w dwóch czasach – „wcześniej”, które wyjaśnia jak Lena trafiła do ruchu oporu oraz „teraz” opisujące bieżące wydarzenia. Niestety, pojawia się całkiem sporo zdarzeń naciąganych – niesamowicie szybkie zdrowienie, masa zbiegów okoliczności, przypadków, które nawet jeśli budzą niepokój, to są ignorowane – choćby końcówka: niewiarygodne, niewyjaśnione wydarzenia w laboratorium, przywykła do czujności dziewczyna tak łatwo wpada w pułapkę…

Zauważyłam, że wiele osób denerwuje wątek romantyczny z Julianem, ale mnie wydaje się niezbędny do podtrzymania przekazu książki – miłość jest wspaniała, wielka, ma moc zmieniania, bez niej jesteśmy nikim, nie widzimy prawdziwego świta itd. Gdyby Julian się nie zakochał, to pewnie nie przeszedłby na „drugą stronę mocy”, nie miałby powodu – nie zrozumiałby dlaczego uczucia są ważne. Najwyżej oburzyłby się na ojca i współpracę dwóch organizacji – AWD i Hien. Jego wątek urwałby się i prawdopodobnie cały tom byłby bez sensu – wszak stanowił główną oś fabuły. Warto też zauważyć, że miłość nie jest wątkiem wiodącym w tym tomie – jest z boku, nieśmiała, czasem wydaje się, że jej wcale nie ma. W takich okolicznościach narzekanie na trójkąt miłosny wydaje mi się trochę nie na miejscu. Zwłaszcza, ze przez większość czasu akcji Lena stara się o Alexie zapomnieć.

W poprzednim tomie zauważyłam, że bohaterowie drugoplanowi są pozbawieni charakteru, ale optymistycznie uznałam to za efekt zamierzony. Tu takiej taryfy ulgowej być nie mogło – postacie nie są po zabiegu, więc nie można tym usprawiedliwiać. I nie trzeba, bo ich kreacja jest interesująca. Mają unikatowe charaktery, są trudni do określenia – nie da się ich rozdzielić na dobrych i złych. Każdy ma jakieś wady, zalety i cele. To miłe urozmaicenie w morzu papierowych postaci dystopii. Co ciekawe, pojawiła się postać po zabiegu, która ma interesujący, jasno określony charakter – ojciec Juliana, przywódca Ameryki Wolnej od Delirii. Z całą pewnością jest pozbawiony uczuć wyższych, jednak nie prowadzi zwykłej egzystencji, polegającej na przetrwaniu od pierwszego do pierwszego. Ma cel i zrobi wszystko by go osiągnąć. Jest doskonałym przykładem socjopaty – w jego przypadku zabieg wyszedł aż za dobrze.

Wspomniałam już, że Lena trafiła do ruchu oporu – przedstawienie tej organizacji bardzo mi się podoba. Nie jest jednolita, nie jest też absolutnym przeciwieństwem ludzi po zabiegu. Empatia, uczucia, walka o słuszną sprawę sąsiadują z manipulacją, wykorzystywaniem ludzi, nie wtajemniczaniem ich i nie zwracaniem uwagi na ich emocje. Walczą by osiągnąć cel za wszelką cenę, czasem niebezpiecznie zbliżając się do typu postępowania AWD. W normalnych okolicznościach określiłabym członków ruchu jako postacie skrajnie negatywne, tymczasem w powieści odgrywają rolę pozytywną. Zabieg ciekawy i bardzo wymowny.

[delirium] było interesujące, ale dość proste. [pandemonium] niesie już więcej wartości, przemyśleń, pytań. W przystępnej formie, czasem mało zauważalnych, jeśli się nad nimi nie zastanowi.

>*<

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę

Proszę o komentarze 🙂