[29] Co może być – „Przenajświętsza Rzeczpospolita”

24 czerwca 2014 0 przez Aleksandra
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykęPrzeczytam tyle, ile mam wzrostu.
 
Tytuł: Przenajświętsza Rzeczpospolita
Autor: Jacek Piekara
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 430

 

„Przenajświętsza Rzeczpospolita” jest jedyną książką political fantasy Jacka Piekary. Na wstępie, jeszcze przed właściwą treścią, jest napisane, że nie należy w niej upatrywać podobieństwa do osób i zdarzeń prawdziwych. Nie do końca w to wierzę, ponieważ skojarzenia nasuwały się same i myślę, że były zamierzone.

Głównym bohaterem książki jest ni mniej, ni więcej – Przenajświętsza Rzeczpospolita. Pozostali bohaterowie, niby najważniejsi, stanowią tylko tło ukazujące jej charakter, wygląd i to, czym się stała. Wyjaśniają jak doszło do tego, że Polska została tak upodlona i pokazują jak bardzo wszystko się jeszcze może pogorszyć. Bohaterowie należą do różnych klas społecznych, dążą do innych rzeczy i mają inne cele. Najważniejsi politycy chcą jak najwięcej wyciągnąć ze swej ojczyzny i nie zawahają się przed jej sprzedażą. Nisko postawiony urzędnik chce awansować i zarabiać jak najwięcej. Poeta tylko przeżyć, bo w końcu jest zbędny, nieistotny – nie ma ważnego zawodu, który cokolwiek mógłby zmienić, a po co ludziom sztuka? Pisarz sam siebie zwący grafomanem… Ha. To już ciekawa postać. Chce odkupienia, poprawy. I nie gardzi Polską.

Fabuła przez dobre 3/4 książki nie dąży do niczego. Jest to suchy opis losów bohaterów, ich przemyśleń, a co za tym idzie – kreacja Przenajświętszej. Ostatnia 1/4 już dąży do czegoś – poprawy losu mieszkańców Polski. Ten wątek jednak wyskakuje trochę ni z gruszki, ni z pietruszki, nie wiadomo za bardzo o chodzi, po co i dlaczego tak. Nie wiadomo też kim są osoby walczące o tę poprawę.

„Przenajświętsza Rzeczpospolita” to książka, z którą ma pewien problem, ponieważ nie do

ksiązka przenajświętsza rzeczpospolita
Okładka I. wydania.
Było ich już 6 i 1 audiobook.

końca wiem, w jaki sposób mogę ją ocenić. Wizja Przenajświętszej Rzeczpospolitej jest odstręczająca, przerażająca i budzi gniew, ale wydaje się niesamowicie realna – każdy z jej przedstawionych elementów w jakimś stopniu można zaobserwować w otaczającej nas rzeczywistości. Język jest równie paskudny, co obraz przedstawiony. Losy bohaterów niemal do samego końca nie są ze sobą w znaczący sposób związane, czyta się kilka różnych historii i w efekcie książka fabularnie leży. Ma to swój cel, ale może drażnić.

Skąd więc problem, skoro aż tyle rzeczy mi się nie podoba? Stąd, że książka jako całość jest jednak bardzo dobra. Jakimś cudem wszystkie wyolbrzymienia, absurdy i liczne symbole sprawiają, że jest jedną z lepszych pozycji, jakie ostatnio czytałam. Zmusza do zastanowienia. Przeraża. Daje nadzieję, taką nieśmiałą, podszytą strachem, ale jednak. Nawet w tak paskudnym kraju jak Przenajświętsza może być dobrze. Ludzie mogą zachować choć szczątkową przyzwoitość i walczyć o swoją przyszłość, o lepszy byt. Czy coś im z tego wyjdzie? Obawiam się, że nie, nie do końca. Wciąż dają się ogłupić nowym bajkom, kolejnym kłamstwom. Ale nadzieja pozostaje.

Ocena: 5,5/6
Recenzja ukazała się również na webook.pl