High Five! – Moje ulubione cykle/książki fantastyczne

11 kwietnia 2014 0 przez Aleksandra
HIGH FIVE! to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych książek, filmów, gier, postaci, itp…
Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami. 
Jeśli chcesz przyłączyć się do akcji – nic prostszego! Zgłoś swój udział >TU – w komentarzu< (zaznacz, który temat wybierasz), skopiuj powyższy tekst oraz grafikę wraz z podlinkowaniem do podstrony z rankingiem i utwórz na swoim blogu własny HIGH FIVE! 🙂 

5. „Kroniki Świata Wynurzonego” – Licia Troisi

Mam sentyment do Nihal. Strasznie podoba mi się jej postać. Jej upór, odwaga, determinacja. To jest coś, czym „Kroniki” zdobyły mnie już na samym początku. Wiem, że jest masa postaci jej podobnych, fabuł również, ale w Świecie Wynurzonym zanurzam się z dużą przyjemnością. „Wojny” i „”Legendy” (o dwóch pisałam tu i tu) już tak dobre nie były, autorka popadła w pewien schemat. Niemniej polecam serię każdemu, kto jeszcze jej nie czytał.

4. „Akademia wampirów” – Richelle Mead

Napisać dobrą książkę o wampirach to wyzwanie, a ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Mead się to udało. Owszem, w książce mamy wątek romantyczny. Jest bardzo istotny. A jednak nie najważniejszy, nie wyszedł słodko, nie przyćmiewa wszystkich innych. A jest ich sporo. Dużo też jest nieoczekiwanych zwrotów akcji, walk, polityki. Poza tym książka opowiada o przyjaźni, poświęceniu, poczuciu obowiązku. Stare wartości w nowym wydaniu. Przystępnym, zrozumiałym dla młodego człowieka, zapewniającym coś więcej niż zwykłe moralizowanie… Może odpuśćmy sobie tego Mickiewicza, co?

Pierwsze trzy tomy stoją sobie u mnie na półce. Na kolejne już nie chciałam czekać, aż się ukażą oryginały w polskim tłumaczeniu i przekopywałam Internet w ich poszukiwaniu. Może to świadczyć o moim zainteresowaniu książką, bo nie przepadam za czytaniem z ekranu.

Niedawno ukazał się film na podstawie tej serii. Jeszcze go nie widziałam, ale będę musiała obejrzeć, skoro „Miasto Kości” przekonało mnie, że jednak ekranizacja książki może być dobra. Z drugiej strony „Kamienie na szaniec” temu zaprzeczyły…

3. „Harry Potter” – Joanne Kathleen Rowling

O tej serii chyba za dużo mówić nie trzeba? To chyba pierwsza fantastyczna książka jaką przeczytałam. Jakoś w trzeciej klasie podstawówki? Chyba tak. Albo jeszcze w drugiej, nie jestem pewna. Pamiętam za to bardzo dobrze, że pierwszą część czytałam kilkakrotnie pod rząd i mama zaczęła grozić, że mi ją zabierze. I to oczekiwanie:  kiedy, no kiedy, pojawi się kolejny tom? Pożyczanie od koleżanki z klasy, brata innej koleżanki, w końcu z biblioteki… I żal, że skończyło się czytać najnowszą część, a na kolejną trzeba jeszcze długo czekać… Co nie zmienia faktu, że oczekiwanie też było miłe i nie zazdroszczę osobom, które przygodę z Harrym zaczynają dopiero teraz, mając dostęp do wszystkich części jednocześnie. W oczekiwaniu był klimat, coś, co jednak trzeba było przeżyć, aby zrozumieć, o czym mówię.

2. „Dary Anioła” – Cassandra Clare

Również bardzo znana seria. Dlaczego trafiła aż na drugie miejsce? Ponieważ uwielbiam styl pisania Clare, o czym chyba już gdzieś wspominałam?

Na kartach książek z tej serii pojawiają się żywe postacie, niektóre zyskały powszechne uwielbieni. Moje również, choć raczej nie do Jace’a, a bardziej do Magnusa i Clary. Chociaż Prezes Miau punktuje za imię. Poza tym w książkach jest masa sarkastycznego poczucia humoru, jeszcze więcej akcji, intryg i tajemnic. Clare wykorzystała również nasz świat, wzbogacając go o elementy paranormalne i wprowadzając własną wizję nefilim, która była oryginalna. Jest to swego rodzaju wyczyn, bo stworzenia nadnaturalne żyjące obok niczego nieświadomych ludzi, pojawiały się już wielokrotnie.

Przy tej serii czekam jeszcze na ostatni, szósty tom. Mam mieszane uczucia jeszcze nim się pojawił. Z jednej strony jestem ciekawa jak się to wszystko skończy. Z drugiej – kurcze, spoilery, które się pojawiły są bardzo niepokojące. Tak samo, jak okładka ostatniego tomu…

Tam ta dam…. I nadszedł czas na miejsce pierwsze:

1. „Gone” – Michael Grant

O kurczę, autor tej serii jest pierwszym facetem na liście. Nieistotne. Chyba.
„Gone” już nie jest tak znane, jak wcześniej wymienione pozycje, ale z tego co zauważyłam, również zyskuje na popularności. Nikogo chyba nie dziwi, że się z tego cieszę, skoro seria znalazła się na moim pierwszym miejscu. Uwielbiam ją za realizm i emocje jakie wzbudza, za brak litości autora dla bohaterów i czytelników. Wprawdzie uważam, że ostatnie strony „Światła” nie utrzymały tego poziomu, to jednak nie można za to skreślić całej książki, a tym bardziej serii.
Bohaterowie również zasługują na duuużą uwagę, bo zostali doskonale wykreowani. Nie są przeidealizowani, jak można odnieść wrażenie na początku. Każdy ma głęboką, złożoną osobowość, zmieniają się w trakcie rozwoju akcji. Jest ich wielu, odgrywają różne role, raz większe, raz mniejsze, ale każdy ma własny charakter.
Na tej liście troszkę mi brakuje miejsca. Gdzieś tu powinien się pojawić jeszcze Piekara, Pilipiuk, Kossakowska…Wielu innych. Ale jak 5, to 5. Ciężko byłoby mi też ich wpasować jakoś, wiele książek mogłoby się znaleźć na jednym miejscu ex aequo.