[15] Coraz gorzej – „Wieża jaskółki”

6 października 2013 0 przez Aleksandra

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę i Czytajmy polską fantastykę.

Tytuł: Wiedźmin: Wieża Jaskółki
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: SuperNowa
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 428

„Wieża jaskółki” to już szósty tom historii o wiedźminie i muszę przyznać, że historia zaczyna mi się nieco dłużyć. Bohaterowie nadal starają się odnaleźć Ciri. Z różnych powodów, bo nie wszyscy chcą jej pomóc, a wykorzystać lub zgładzić. Nie tylko dziewczyna jest w niebezpieczeństwie, ale i ci, którzy chcą ją uratować.

Jak wspomniałam seria zaczyna mnie nużyć i niestety, ale też coraz mniej mi się podoba. Wiedźmin przestał być wiedźminem i dosłownie, i w przenośni – nie dość, że przestał walczyć z potworami, teraz stracił medalion, to jeszcze książka niemal już o nim nie mówi. Postać Geralta znika wśród natłoku innych bohaterów i wątków. On sam ze swoją depresyjną osobowością i rzucaniem się do chcących mu pomóc przyjaciół też męczy. Książka jest wypełniona złem i mrokiem. Niewiele jest jasnych i dobrych elementów. Postacie cierpią, męczą się, są ranne, skazane na porażkę i śmierć. Jedyne co w jakiś sposób podtrzymywało wiarę w człowieka, to kompania Geralta i postać Vysogoty. I co? Kompania się rozpadała, Vysogota umarł. Geralt błąka się po świecie i szansa na odnalezienie przez niego Ciri jest równie prawdopodobna, co śnieg w lipcu. Yennefer prawdopodobnie umiera. Zdrady czają się wszędzie, ale nie sprawiają, że jest ciekawiej. Przeciwnie – jest coraz gorzej. Nadmiar postaci i wątków, sprawia, że w pewnym momencie człowiek może przestać rozumieć co, kto, z kim i dlaczego robi. Zwłaszcza, że wielu bohaterów zaczyna powoli tracić charaktery, a nowi nie są kreowani. Nic dziwnego, bo traci to sens – i tak wkrótce znikną. Sapkowski przybliża nam tylko kilku ważniejszych – kompania Geralta, Bonhart – ale nawet Kenna, z której perspektywy przez jakiś czas poznawaliśmy historię, nie została zbyt dobrze opisana.

„Wiedźmin” opowiada w dużej mierze losy Ciri. Jest to zrozumiałe, skoro wszystkim bardzo na niej zależy i każdy bohater chciałby dostać ją w swoje ręce – wokół tego wątku wszystko się kręci, reszta to tylko dodatek. Problem w tym, że dziewczyna jest wkurzająca i nie trafia do mnie, że nagle stała się tak ważna. Kurczę, przecież historia o Starszej Krwi i pochodzeniu dziewczyny była tajemnicą. Legendą, w którą mało kto wierzył. Teraz wiedzą o niej wszyscy, wszyscy wierzą i wszyscy chcą wykorzystać dla swoich celów. To, jakim cudem przy tak swawolnym zachowaniu udawało jej się uniknąć pojmania, jest niesamowite. Sama Ciri to wkurzająca małolata. Z charakteru bardzo przypomina współczesne zbuntowane nastolatki, ale przecież nią nie jest. Urodziła się w innym świecie i innym czasie. Powinna być już żoną i matką, tymczasem buntuje się, piekli i zachowuje jak smarkacz. Myślałby kto, że powinna być dojrzalsza i zachowywać się przyzwoicie. W końcu czegoś powinno ją nauczyć to, co przeżyła, a niemało tego. Przeciwnie, zachowuje się coraz gorzej. Nadal jest pyskata, zapalczywa i mściwa.

W „Wieży Jaskółki” znów pojawia się trochę mądrości na temat sprawiedliwości, uczciwości i tak dalej – wiemy już jakie sprawy fascynują wiedźmina. Tutaj ponownie są podane z delikatnością ciosu toporem, ale przez poprzednie tomy można było do tego przywyknąć. Nie są szczególnie odkrywcze, ale ukazane z dwóch stron, w trakcie dyskusji, co sprawia, że chociaż podanie jest dość interesujące.

Narracja ponownie gwarantuje nam podróże w czasie – jest sporo retrospekcji mieszających się z teraźniejszością. Zabieg dobry, ciekawy i zachęcający do czytania, zwłaszcza, że wszystko klaruje się dopiero pod koniec.

Tęsknię za dawnym „Wiedźminem”. Tym, który może i melancholijnie podchodził do życia, ale jakoś podchodził. Lepiej niż teraz. Który przemierzał świat walcząc z potworami i pakując się w coraz to nowe kłopoty, spotykał mityczne stworzenia. Wtedy mogłam powiedzieć, że książka jest świetna. Teraz już nie. Fabuła bardziej się skomplikowała, ale przez to straciła na wyjątkowości. Stała się jedną z wielu książek fantastycznych, bez tej nutki świeżości, jaką stanowiły Słowiańskie wierzenia.

Ocena: 3/6

Recenzja ukazała się również na webook.pl